Nierówno pod sufitem

Powoli biję rekordy wszelakie. Koleżankom opowiadam o remoncie, co kwitują stwierdzeniem, że też jedna z nich odświeżała ściany i był bałagan, więc właściwie to u mnie nic się nie dzieje. Odmówiła wizyty na kawę na stojąco. Druga, świeżo po przeprowadzce, zmienia kolor ścian i debatuje nad kolorem lodówki. Czy będzie ten kolor ów pasować do uchwytów szafek kuchennych. A ja?

Odwiedzam Castoramę namiętnie, pamiętając już dokładnie, co gdzie znajdę. Potrafię wybrać rozmiar dybli bez proszenia sprzedawców o pomoc. Ba! Wybieram właściwie!

A w domu praca wre. Podaję gumówkę, miarkę, równam profile; widzę, że te nie układają się równo – chłopaki prostują. Zakładam łączniki krzyżowe i w odpowiednich miejscach montuję łączniki wzdłużne. Nazwy musiał wymyślić facet. Na pewno.  Poziomką (taki slang!) sprawdzam, czy poziom faktycznie istnieje. Z tym  akurat są problemy, bo każda ściana z innej odlewni.

I już wiem, że mięśnie rąk mam wyćwiczone od podnoszenia tych wszystkich dziwnych elementów – umiem montować stelaż do sufitu podwieszanego! Jak ta metalowa konstrukcja wytrzyma do rana – zacznę się ogłaszać w dziale „Remonty, wykończenia”.

Chyba, że się sama wykończę przy własnym remoncie… 

 

 

Trzy po trzy

Trzy pokoje i trzy różne wersje na zrobienie każdego z nich. Bo remont trwa. Przewidywany czas – trzy lata na każdy pokój. Kiedyś tam jeszcze kuchnia i łazienka. I przedpokój. Potem trzeba zrobić piwnicę. Ale nie, piwnicę będziemy robić z sąsiadami, dlaczego nikt z sąsiadów nie chce pomóc? Przecież trzeba walczyć ze spółdzielnią! Na razie udało się dostać pilota do bramy. Póki co – drugiego.

Trzy metry wysokości pomieszczeń. Może obniżymy? Może wywalimy ścianę? Może kominek? Może zamienimy pomieszczenia miejscami? Może zima idzie i w sumie to najmądrzejszy pomysł świata na remontowanie czegokolwiek teraz? Chyba nie. Ale skoro już zaczęliśmy…

Elektryka się robi, w ścianach też zestawy pociętych kabli, po trzy sztuki w rzędzie. Nie wiem komu to było potrzebne, ale wyciągamy je dalej. Ojej, ściana się popruła… A fazy na mieszkaniu też trzy, można fabrykę przemysłową robić! Ups…, nie można, wywalenie korków powoduje jednoczesny zanik prądu w mieszkaniu sąsiadów. Może dlatego nie chcą współpracować? Tylko ciekawe, dlaczego to nie jest mieszkanie obok, tylko najdalsze, na drugim końcu klatki?

Klatka też zabawna, niby nisko, a wysoko, łatwo się wspiąć z zakupami, ale ciężko gruz wynieść. Bo ściana poleciała. Jednak. Czyli nieodwołalnie działamy, nabierając coraz większego rozpędu. Z wyjątkiem momentów, kiedy chce się uciec jak najdalej stąd.

Ach ta trójka! Zużyłam na razie trzy pary rękawiczek roboczych, umiem posługiwać się przynajmniej trzema narzędziami robiącymi burdel w ścianach (z prądem!) i na razie pobiłam rekord wizytowania Castoramy w najkrótszym czasie. Trzy razy w ciągu dwóch dni!