Co noc to frajda

dlaczego cisza? bo tak. szukam usilnie pasji i zajęcia, które pochłonie mnie w długie zimowe wieczory. są długie, proszę wierzyć, czas w nocy płynie wolniej, kawa nie pomaga, siedzieć trzeba, spać się nie opłaca, bo to w końcu praca…
żałuję, że ilość stron w necie jest ograniczona, jeśli ktoś zna jakieś fajne, dać znać. niektóre nie są odświeżane w nocy, po prostu frustracja ogarnia. co z tego, że pali się jakaś altanka? czy winda się zacina? jeśli nikogo w niej nie ma – nudy. nawet portale społecznościowe śpią, nawoływania – jest tam kto? – nic nie dają. a do rana daleko…
podoba mi się darcie się przez okno w nocy i wołanie – ludzie! czemu śpicie!
myślę, że zostanę performerką…
podobają mi się rzeczy codzienne, które można zrobić samemu. takie frywolitki na ten przykład. nie można ich ponoć rozwiązać. jak nie można? mojej się udało! i już zniknęła w zaplątanej nitce. nauczycieli w nocy brak. mogłabym także skręcać kulki z filcu, fajne są. zupełnie nie przygotowana do pracy stwierdzam, że nocną porą nawet sklepy są zamknięte…
szukanie zajęcia jest mocno wkurzające, tyle rzeczy się podoba, a w nocnej ciszy człowiek zupełnie nieprzygotowany, chociaż dobre pomysły przychodzą do głowy – to brakuje elementów do realizacji. do tworzenia.
i tak sobie tworzę kolejnego mahjonga, bo co mi zostało?
aha, mogę jeszcze oglądać padający śnieg. przez okno. obgryzając paznokcie