Bieg? Bieg!

przez ostatnie trzy tygodnie jeździłam automatem. to taka skrzynka na kołach, czterech zresztą, okna, drzwi, bagażnik. stanowczo przyzwyczaiłam się do automatycznej skrzyni biegów. jest cudna! jeździłam sobie między-miastowo-miejsko-ulicznie. po prostu.

i przesiadłam się do auta z manualną skrzynią biegów. i zgłupiałam. lewą nogę odstawiłam (!) na bok, prawą usiłowałam wcisnąć wszystkie pedały na raz, o przełączeniu biegów zapomniałam. samochód zwariował momentalnie, dwóch kumpli – mechaników patrzyło z coraz większym zainteresowaniem, a ja dzielnie pokonywałam kolejne centymetry coraz krótszego parkingu. koszmar!

po przełączeniu prztyczka w głowie: biegi!! biegi!! dojechałam do domu. cudnie. mam nadzieję, że takie zaćmienia umysłowe nie będą mi już towarzyszyć.

ja chcę auto z automatem!!

Dziewczynki

stosuję zasadę specjalną przy przechodzeniu przez przejście dla pieszych. mianowicie idę jakkolwiek, bez względu na światła i okoliczności, chyba że… na przejściu razem ze mną stoi dziecko. samo, z dorosłym, obojętnie.
dzieciom nie dajemy złego przykładu i nie pokazujemy, że na czerwonym też można.

no i stoję sobie, jak sierota, patrząc na kilkulatkę, która naprzeciwko również czeka na zielone. rozgląda się, patrzy na swoje butki. ja też czekam cierpliwie, czas mam, luzik. rośnie we mnie duma z własnych postanowień, balonik puchnie, daję dobry przykład przecież!

można to dorzucić do codziennych dobrych uczynków!

balonik pęka w momencie, gdy durna małolata wchodzi na jezdnię na czerwonym, bo znudziło jej się czekać… całe moje poświęcenie na nic… eh…

inny przykład.
wracamy z TŻ spacerem do domu. z naprzeciwka idzie małolata, wzrostem sięga nam chyba do łokcia i się zaciąga. patrzymy bezpośrednio na nią, zadając sobie pytanie zupełnie głośno – czy ona naprawdę pali??

a ona naprawdę zaciąga się pokazowo jeszcze raz, trzymając papierosa fachowo, jak żule spod sklepu i wyrzuca go za siebie. patrzy też na nas bezczelnie. no jej zdrowie, na miłość bosską, ale ona chyba jeszcze u komunii nie była! (nie mam nic do komunii, to raczej próba określenia wieku gówniary).

– ty, ona już w tym wieku jara?!
– ty, ona chyba wygląda, jakby wiedziała o życiu, nie tylko o jaraniu, więcej od nas.

podsumowując:
co za czasy!
nie zmienia to faktu, że dalej chcę mieć córkę.

O męskich zachowaniach

jesteśmy ze sobą blisko. przez wiele lat obok siebie, poznając się i ucząc się wzajemnie swoich zachowań. się, swoje, siebie, aż nie wiem, czy nie za dużo.

wiemy co nas denerwuje, co śmieszy, kto odkłada w które miejsce swoje rzeczy i kto gdzie je gubi, jak reagujemy na zmęczenie i jak odreagowujemy trudności w pracy. porozumienie w każdej kwestii.
trudno inaczej na paru metrach kwadratowych. nawet do kuchni nie jest daleko, żeby o sobie zapomnieć.

para idealna!

dzień czwarty – dalej nie zauważył, że zmieniłam kolor włosów…